Jeśli choć raz zastanawiałaś/eś się czy nosić swoje dziecko to więcej się nie zastanawiaj i noś Może nie wiesz w czym, myślisz, że to trudne i skomplikowane, wymaga treningu i cierpliwości. Może ktoś ci powiedział – nie noś bo się przyzwyczai i potem będziesz miała problem. Albo, że w tej szmacie się udusi i połamie. Może sama pomyślałaś,że chusty i nosidła to tylko dla nawiedzonych ekorodziców. Nie, nie i jeszcze raz nie!!
Ja o chustach usłyszałam jeszcze przed ciążą i pierwsze próby zaliczyłam już w szkole rodzenia. Wydało mi się to proste i szybkie. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że wtedy motałam lalkę a nie ruchliwego noworodka. Jednak już w tym momencie wiedziałam, że chustonoszenie to świetna sprawa. Szczególnie jeśli mieszka się na piątym piętrze bez windy [ teraz już na szczęście parter ;)]. Dwie wolne ręce to targania zakupów!
Po urodzeniu się Ignasia plany były ambitne. Niestety początki były trudne a ja szybko się zniechęcałam . I tak zleciały 3 miesiące. Dopiero kiedy młody miał prawie 4 miesiące stwierdziłam, że koniec tego – bierzemy się na poważnie za motanie! Dla ułatwienia sobie sprawy zaczęłam od chusty elastycznej. To rozwiązanie jest dobre do ok 6 miesiąca życia, potem dziecko jest najczęściej już za ciężkie i chusta nie trzyma odpowiedniej pozycji. Po chuście elastycznej przyszedł czas na chustę tkaną. Oczywiście można zacząć od razu od niej i nie zawracać sobie głowy elastykiem. W tym wypadku rodzajów wiązań jest bardzo wiele i każdy może znaleźć coś dla siebie. Oczywiście niektóre są tylko dla dzieci samodzielnie siedzących, inne dla tych trzymających główkę a jeszcze inne także dla noworodków od pierwszych dni życia.
Ja o chustach usłyszałam jeszcze przed ciążą i pierwsze próby zaliczyłam już w szkole rodzenia. Wydało mi się to proste i szybkie. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że wtedy motałam lalkę a nie ruchliwego noworodka. Jednak już w tym momencie wiedziałam, że chustonoszenie to świetna sprawa. Szczególnie jeśli mieszka się na piątym piętrze bez windy [ teraz już na szczęście parter ;)]. Dwie wolne ręce to targania zakupów!
Po urodzeniu się Ignasia plany były ambitne. Niestety początki były trudne a ja szybko się zniechęcałam . I tak zleciały 3 miesiące. Dopiero kiedy młody miał prawie 4 miesiące stwierdziłam, że koniec tego – bierzemy się na poważnie za motanie! Dla ułatwienia sobie sprawy zaczęłam od chusty elastycznej. To rozwiązanie jest dobre do ok 6 miesiąca życia, potem dziecko jest najczęściej już za ciężkie i chusta nie trzyma odpowiedniej pozycji. Po chuście elastycznej przyszedł czas na chustę tkaną. Oczywiście można zacząć od razu od niej i nie zawracać sobie głowy elastykiem. W tym wypadku rodzajów wiązań jest bardzo wiele i każdy może znaleźć coś dla siebie. Oczywiście niektóre są tylko dla dzieci samodzielnie siedzących, inne dla tych trzymających główkę a jeszcze inne także dla noworodków od pierwszych dni życia.
Na początek kupiłam chustę bawełnianą, tzw pasiaka, który rzeczywiście pomagał mi orientować się czy chusta jest dobrze ułożona i którą połę dociągać. Opanowałam najprostszą dla mnie kieszonkę, potem 2x i kangurka. Niestety wiązanie na plecach – plecak prosty jest dla mnie ciągle czarną magią.
Czy chusta jest pomocna? Czy warto wydać kasę i poświęcić czas na naukę wiązania?Bez dwóch zdań !!! Moja chusta nie kosztowała wiele, a nauka nie zajęła dużo czasu. Można oczywiście wydać sporo pieniędzy bo wybór chust jest przeogromny. Ale na początek najlepiej przekonać się czy to w ogóle dla nas i kupić coś tańszego albo po prostu wypożyczyć naszą chustę [ http://www.mobilyfamily.pl ].
Jeszcze z chustą elastyczną wybraliśmy się na Woodstock. Uprzedzę pytania – nie spaliśmy z dzieckiem na polu To były pierwsze dłuższe spacery Ignacego w chuście i nie było żadnego problemu. Rozglądał się zaciekawiony naokoło, dzięki bliskości mamy nie bał się gwaru i tłumu. W tym wszystkim udało mu się nawet sporo pospać. A my nie musieliśmy martwić się czy damy radę gdzieś dostać się z wózkiem i przeciskać się przez tłum.
Mam tylko małą radę. Jeśli nie jesteście super wprawieni w motaniu, unikajcie robienia tego pod przerażonym okiem teściowych/mam/babć. Mi przy uwagach typu „ zaraz go zgnieciesz !!” „ on się na pewno udusi” i próbach podtrzymywania biednego dziecka myliło się najprostsze wiązanie ;).
Chusta tkana sprawdziła się we wszelkich sytuacjach gdzie zastosowania nie miał wózek albo nie było czasu pakować go do auta. W czasie wyjazdu do Barcelony chusta też okazała się świetnym rozwiązaniem. Całe dnie spędzaliśmy zwiedzając i połowę tego czasu Ignacy spędzał zamotany. Cały wyjazd był bardzo udany zarówno dla nas jak i dla dziecka:)
Jeden minus – podczas motania chusty na dworze, nawet mając do dyspozycji bagażnik samochodu, nie było opcji żeby nie zamiatała ziemi i się nie brudziła. Jesienią i zimą stanowiło to dla mnie spory problem. Dlatego niecierpliwie czekałam na moment kiedy będziemy mogli zacząć używać nosidła.
To bardzo ważne żeby do nosidła nie wsadzić dziecka za wcześnie, kiedy nie ma 6 miesięcy albo nie siedzi samodzielnie. To ograniczenie jest wprowadzone ze względu na brak podparcia bocznego kręgosłupa dziecka w nosidle. Panel nosidła powinien być miękki i przebiegać od kolanka do kolanka [ u dzieci ok roku może przebiegać trochę powyżej kolana] dzięki czemu plecy i bioderka układają się w pozycji fizjologicznej.
Czy chusta jest pomocna? Czy warto wydać kasę i poświęcić czas na naukę wiązania?Bez dwóch zdań !!! Moja chusta nie kosztowała wiele, a nauka nie zajęła dużo czasu. Można oczywiście wydać sporo pieniędzy bo wybór chust jest przeogromny. Ale na początek najlepiej przekonać się czy to w ogóle dla nas i kupić coś tańszego albo po prostu wypożyczyć naszą chustę [ http://www.mobilyfamily.pl ].
Jeszcze z chustą elastyczną wybraliśmy się na Woodstock. Uprzedzę pytania – nie spaliśmy z dzieckiem na polu To były pierwsze dłuższe spacery Ignacego w chuście i nie było żadnego problemu. Rozglądał się zaciekawiony naokoło, dzięki bliskości mamy nie bał się gwaru i tłumu. W tym wszystkim udało mu się nawet sporo pospać. A my nie musieliśmy martwić się czy damy radę gdzieś dostać się z wózkiem i przeciskać się przez tłum.
Mam tylko małą radę. Jeśli nie jesteście super wprawieni w motaniu, unikajcie robienia tego pod przerażonym okiem teściowych/mam/babć. Mi przy uwagach typu „ zaraz go zgnieciesz !!” „ on się na pewno udusi” i próbach podtrzymywania biednego dziecka myliło się najprostsze wiązanie ;).
Chusta tkana sprawdziła się we wszelkich sytuacjach gdzie zastosowania nie miał wózek albo nie było czasu pakować go do auta. W czasie wyjazdu do Barcelony chusta też okazała się świetnym rozwiązaniem. Całe dnie spędzaliśmy zwiedzając i połowę tego czasu Ignacy spędzał zamotany. Cały wyjazd był bardzo udany zarówno dla nas jak i dla dziecka:)
Jeden minus – podczas motania chusty na dworze, nawet mając do dyspozycji bagażnik samochodu, nie było opcji żeby nie zamiatała ziemi i się nie brudziła. Jesienią i zimą stanowiło to dla mnie spory problem. Dlatego niecierpliwie czekałam na moment kiedy będziemy mogli zacząć używać nosidła.
To bardzo ważne żeby do nosidła nie wsadzić dziecka za wcześnie, kiedy nie ma 6 miesięcy albo nie siedzi samodzielnie. To ograniczenie jest wprowadzone ze względu na brak podparcia bocznego kręgosłupa dziecka w nosidle. Panel nosidła powinien być miękki i przebiegać od kolanka do kolanka [ u dzieci ok roku może przebiegać trochę powyżej kolana] dzięki czemu plecy i bioderka układają się w pozycji fizjologicznej.
Na rynku jest sporo produktów z tak wąskimi panelami, że dziecko wisi w nich z nóżkami pionowo w dół. Pomyśl jak Ty byś się czuł/a gdyby ktoś cię powiesił na majtkach? Wśród osób noszących dzieci są one potocznie nazywane „wisiadłami” Nosić można na brzuchu/klatce, na boku i na plecach. Pamiętajmy, że dziecko zawsze jest do nas „przyklejone” brzuszkiem. Wiem, że sporo producentów, w tym drogich i „renomowanych” nosideł , pisze że w ich produktach można nosić dziecko przodem do świata. Jeśli widzicie taką reklamę to od razu skreślcie ten produkt. Naprawdę nie jest to dobre dla dziecka. Kręgosłup jest w zbytnim wyproście , a dziecko jest narażone na zbyt dużą ilość bodźców, przed którymi nie ma możliwości uciec. Argument w stylu „ ale ono tak lubi się wszystkiemu przyglądać” bardzo łatwo jest obalić bo dziecko niesione na plecach też wszystko widzi ponad ramieniem rodzica.
Poza chustą elastyczną, tkaną i nosidłami można nosić jeszcze w chuście kółkowej. To bardzo dobre rozwiązanie na tzw „szybkie akcje”. Do wyskoczenia do sklepu, przejścia z auta do domu, szybkiego spaceru z psem, oddania książek do biblioteki za płotem, na lotnisku. Przykładów można mnożyć i mnożyć.
Jak widać praktyczne zastosowania chust i nosideł są bardzo szerokie. Dzięki nim my mamy wolne ręce a dziecko poczucie bliskości. Mając malucha na plecach możemy ugotować obiad albo pozmywać podłogi w mieszkaniu. Ale warto też zaznaczyć inne zalety chustonoszenia. Przede wszystkim dzięki nim noworodek czuje się trochę jak u mamy w brzuchu. Jest mu przyjemnie, czuje ciepło, bicie serca i jest kołysany. To nie prawda, że dziecko przyzwyczai się przez to do noszenia. Ono już przez 9 miesięcy w brzuchu u mamy się do tego przyzwyczaiło i to dla niego stan normalny. Do tego ludzie zaliczają się do „noszeniaków” czyli stworzeń które noszę swoje małe więc noszenie własnego dziecka to zachowanie zupełnie naturalne. Starsze dzieci też potrzebują dużo bliskości, dotyku i poczucia bezpieczeństwa a noszenie im to właśnie daje.
Poza tymi zaletami warto wspomnieć, że noszenie w chuście to świetne lekarstwo na kolki niemowlęce. Zamotane dziecko ściśle przylega swoim brzuszkiem do rodzica i podczas ruchu jego jelitka są naturalnie masowane. Zalegający gaz jest łatwiej uwalniany a dziecko czuje ulgę. Rodzice oczywiście też !
Na zakończenie muszę wspomnieć o tym w czym warto nosić się podczas długich wędrówek, np po górach. Oczywiście można w chuście albo w nosidle, o których pisałam wyżej. Ale jeśli czekają nas bardziej wymagające trasy a dziecko siedzi już stabilnie, to warto spróbować z nosidłem turystycznym. Zapewnia duży komfort noszenia, odciąża kręgosłup i daje dziecku bezpieczeństwo. Są wyposażone w pojemne kieszenie więc do nosidła spokojnie można zapakować pieluchy, chusteczki i inne podręczne rzeczy.
Niedawno miałam okazję wypróbować takie nosidło podczas rajdu pieszego i naprawdę byłam zachwycona.
Jak widać praktyczne zastosowania chust i nosideł są bardzo szerokie. Dzięki nim my mamy wolne ręce a dziecko poczucie bliskości. Mając malucha na plecach możemy ugotować obiad albo pozmywać podłogi w mieszkaniu. Ale warto też zaznaczyć inne zalety chustonoszenia. Przede wszystkim dzięki nim noworodek czuje się trochę jak u mamy w brzuchu. Jest mu przyjemnie, czuje ciepło, bicie serca i jest kołysany. To nie prawda, że dziecko przyzwyczai się przez to do noszenia. Ono już przez 9 miesięcy w brzuchu u mamy się do tego przyzwyczaiło i to dla niego stan normalny. Do tego ludzie zaliczają się do „noszeniaków” czyli stworzeń które noszę swoje małe więc noszenie własnego dziecka to zachowanie zupełnie naturalne. Starsze dzieci też potrzebują dużo bliskości, dotyku i poczucia bezpieczeństwa a noszenie im to właśnie daje.
Poza tymi zaletami warto wspomnieć, że noszenie w chuście to świetne lekarstwo na kolki niemowlęce. Zamotane dziecko ściśle przylega swoim brzuszkiem do rodzica i podczas ruchu jego jelitka są naturalnie masowane. Zalegający gaz jest łatwiej uwalniany a dziecko czuje ulgę. Rodzice oczywiście też !
Na zakończenie muszę wspomnieć o tym w czym warto nosić się podczas długich wędrówek, np po górach. Oczywiście można w chuście albo w nosidle, o których pisałam wyżej. Ale jeśli czekają nas bardziej wymagające trasy a dziecko siedzi już stabilnie, to warto spróbować z nosidłem turystycznym. Zapewnia duży komfort noszenia, odciąża kręgosłup i daje dziecku bezpieczeństwo. Są wyposażone w pojemne kieszenie więc do nosidła spokojnie można zapakować pieluchy, chusteczki i inne podręczne rzeczy.
Niedawno miałam okazję wypróbować takie nosidło podczas rajdu pieszego i naprawdę byłam zachwycona.
Czy ktoś czuje się jeszcze nie przekonany? My polecamy z całego serca !!