poniedziałek, 20 lipca 2015

Oficjalnie stwierdzam,że zgłupiałam.
Podobno mózg kobiety w ciąży kurczy się o kilka procent aby po porodzie wrócic do normy. Hmmm...u mnie ciagle chyba nie wrócił ;) wiem, że nie jestem w tym sama bo sporo dziewczyn pisze, że mają podobnie ale uczucie jest mimo wszystko dziwne. Co te hormony robią z głową ?
Nie odmóżdzam się przecież zupełnie bo karmiąc Igiego dużo czytam. A mimo wszystko często brakuje mi słów, myle je - np zamiast gondola często mówię kuweta....zapominam co chciałam zrobić i po co akurat wstałam z krzesła.
Z tego co wiem to taki stan może też byc wynikiem problemów z tarczycą więc chyba warto będzie się zbadać pod tym kątem. Może jest to tylko stan przejściowy i natura tak to jakoś wymyśliła, że opiekując się dzieckiem lepiej trochę stracić na rozumie ;) Na wszelki wypadek wezmę się chyba za krzyżówki.

środa, 1 lipca 2015

Miejskie pułapki

Nie od dziś wiadomo, że miasta nie są przystosowane dla wózków. Jednak dopiero kiedy samemu trzeba pokonywać miejskie przeszkody widać to tak wyraźnie. Skoro wózek dziecięcy ma problemy to co dopiero mówić o wózkach inwalidzkich? Mam nadzieje, że nigdy nie będę musiała się o tym przekonać.
Wysokie krawężniki, dziurawe i nierówne chodniki, bruk. Mieszkamy w jednej z najstarszych dzielnic Szczecina [ fakt, że najładniejszej], gdzie wiele ulic pamięta jeszcze czasy niemieckie więc to na pewno ma wpływ na to  jak się po nich jeździ, ale w centrum jest tylko trochę lepiej.
Z komunikacją miejską też nie jest za różowo. Część tramwajów i autobusów jest niskopodłogowa. Teoretycznie super ale co z tego skoro ostatnio autobus zatrzymał się tak daleko od krawężnika, że nie dałam rady sama wyjść z wózkiem? I wcale nie wydał mi się taki niskopodłogowy....Taka sama sytuacja była z tramwajem - kiedy zatrzymał się na niezmodernizowanym przystanku, musiałam trochę pokombinować z wózkiem.
Ostatni hit dotyczy windy w przychodni. Wózki dziecięce i inwalidzkie mają osobne wejście z pięknym podjazdem. Drzwi niestety otwierane ręcznie co dla mnie nie było problemem ale osoba na wózku już by się namęczyła. Jesteśmy na poziomie pwinicy więc windą trzeba wjechać na wyższe piętro. I tu zaczynaja się schody bo drzwi od niej są tak cholernie ciężkie, że wejście do niej wyglądało tak, że jedną ręką ciagnełam te drzwi, przytrzymywałam biodrem żeby nie zgniotły mi wózka a drugą ręką go wciągałam do kabiny. Na dodatek są na tyle wąskie, że ten manewr wcale nie był prosty. Brawo dyrekcja Przychodni Portowej......