Mineliśmy półmetek ciąży a już wiele rzeczy z początku nie pamiętam. Ten blog ma być więc próbą utrwalenia ważnych chwil i wydarzeń. Zebraniem przydatnych rzeczy w jednym miejscu
Chciałabym także aby stał się pomocą dla kobiet przechodzących podobne rzeczy ja jak. Bo wcale łatwo nie było znaleść się w miejscu,w którym jesteśmy obecnie. To nasza czwarta ciąża i pierwsza, która dotrwała do tego momentu.
Na dziecko zdecydowaliśmy się ponad dwa lata temu.Oboje byliśmy po 30tce więc czasu było raczej mniej niż więcej. Udało się chyba za 2 czy 3 podejściem. Oczywiście przepełnieni radością szybko pochwaliliśmy się najbliższej rodzinie. Czekając na pierwsze usg dręczyły mnie złe przeczucia. I niestety usłyszeliśmy - puste jajo płodowe. Po tygodniu czekania diagnoza się potwierdziła i konieczne było łyżeczkowanie.
Odczekaliśmy 3 miesiące i znowu się udało. W 7 tyg, tuż przed pierwszym usg, krwawienie i szpital. Zaczeliśmy się zastanawiać czy może coś jest nie tak, szukać nowego lekarza, powodów. O podejściu lekarzy i ich roli w spokojnym przeżywaniu ciąży jeszcze napiszę, ale w skrócie - w tym momencie trafiłam do lekarki, która niestety mnie roczarowała.
Trzecia ciąża. Niestety przy trzecim badaniu bhcg nie było wątpliwości, że znowu się nie udało. Po tym postanowiłam w końcu zrezygnować z państwowej służby zdrowia, wybrałam prywatną klinikę z doświadczeniem w niepłodności i młodą lekarkę. Zaczeła się seria badań, czekanie na wyniki, w tym najdłuższe czekanie po badaniach genetycznych. Nic nie wykazały co doprowadzało mnie do szału. Gdyby wiadomomo było co jest przyczyną można byłoby to leczyć. A tak trzeba założyć, że mieliśmy potrójnego pecha. Na szczęście w tej klinice podejście lekarzy trochę się różni od tego czego doświadczyliśmy wcześniej i wspomagani lekami właśnie czekamy na kolejne kopniaki od synka. Rośnie pięknie i zdrowo i to jest najważniejsze w tym wszystkim. Rok, który właśnie się skończył był jednym z najtrudniejszych ale też jednym z najpiękniejszych. Obecny ma szansę stać się także jednym z najważniejszych :)
ps. to może być ważne więc później umieszczę listę badań jakie przeszliśmy po poronieniach.
Chciałabym także aby stał się pomocą dla kobiet przechodzących podobne rzeczy ja jak. Bo wcale łatwo nie było znaleść się w miejscu,w którym jesteśmy obecnie. To nasza czwarta ciąża i pierwsza, która dotrwała do tego momentu.
Na dziecko zdecydowaliśmy się ponad dwa lata temu.Oboje byliśmy po 30tce więc czasu było raczej mniej niż więcej. Udało się chyba za 2 czy 3 podejściem. Oczywiście przepełnieni radością szybko pochwaliliśmy się najbliższej rodzinie. Czekając na pierwsze usg dręczyły mnie złe przeczucia. I niestety usłyszeliśmy - puste jajo płodowe. Po tygodniu czekania diagnoza się potwierdziła i konieczne było łyżeczkowanie.
Odczekaliśmy 3 miesiące i znowu się udało. W 7 tyg, tuż przed pierwszym usg, krwawienie i szpital. Zaczeliśmy się zastanawiać czy może coś jest nie tak, szukać nowego lekarza, powodów. O podejściu lekarzy i ich roli w spokojnym przeżywaniu ciąży jeszcze napiszę, ale w skrócie - w tym momencie trafiłam do lekarki, która niestety mnie roczarowała.
Trzecia ciąża. Niestety przy trzecim badaniu bhcg nie było wątpliwości, że znowu się nie udało. Po tym postanowiłam w końcu zrezygnować z państwowej służby zdrowia, wybrałam prywatną klinikę z doświadczeniem w niepłodności i młodą lekarkę. Zaczeła się seria badań, czekanie na wyniki, w tym najdłuższe czekanie po badaniach genetycznych. Nic nie wykazały co doprowadzało mnie do szału. Gdyby wiadomomo było co jest przyczyną można byłoby to leczyć. A tak trzeba założyć, że mieliśmy potrójnego pecha. Na szczęście w tej klinice podejście lekarzy trochę się różni od tego czego doświadczyliśmy wcześniej i wspomagani lekami właśnie czekamy na kolejne kopniaki od synka. Rośnie pięknie i zdrowo i to jest najważniejsze w tym wszystkim. Rok, który właśnie się skończył był jednym z najtrudniejszych ale też jednym z najpiękniejszych. Obecny ma szansę stać się także jednym z najważniejszych :)
ps. to może być ważne więc później umieszczę listę badań jakie przeszliśmy po poronieniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz